opis
Morze Czarne 2007
eglarstwem


Morze Czarne tego lata było spokojne. Powietrze upalne. Wiatr leniwy.
Przyjemnie. Przygodę z jachtem "Astarti" rozpoczęliśmy w Burgas, w Bułgarii. W stalowym, betonowym porcie. Degustując bułgarskie wino ruszyliśmy na północ.
Pierwszy przystanek - Varna, wielki kurort. Obowiązkowo zatrzymaliśmy się też w Złotych Piaskach. Wzdłuż plaży promenady, nocne kluby i ogromne hotele - te z lat 70tych oraz nowe wypełnione turystami jeszcze przed uzyskaniem pozwolenia na budowę. Gorący sezon. Bułgaria ponownie staje się popularnym celem urlopowiczów z Europy Środkowo-Wschodniej.

Po kilku dniach spokojnej żeglugi wpłynęliśmy na wody terytorialne Rumuni. Konstancja powitałą nas o zachodzie słońca. Piękna miasto. Zniszczone, zmęczone latem, zakurzone, odradzające sie w kiczowatym stylu. Mistyczne o zmroku. Po uzupełnieniu  zapasów w lokalnych sklepach, ruszyliśmy na otwarte morze. Kierunek: Krym.

Po dwóch dobach żeglugi widać ląd. Do Jałty dopłyneliśmy między nocą a dniem: ostatnie rytmy nocnych klubów w porcie i pierwsi mieszkańcy na porannej morskiej kąpieli. Jednak, zanim otrzymaliśmy pozwolenie zejścia na ląd, czekaliśmy kilka godzin. Żar lał się z nieba, choć to dopiero początek dnia. Na pokładzie brakowało wody. Ukraina nie witała nas łaskawie. Na "dzień dobry" musieliśmy wypełnić mnóstwo deklaracji i zapłacić. Dolary to język uniwersalny, powszechny na Ukrainie. Na śniadanie zimne piwo.

Kolejne wielkie miasto to Sevastopol, port wojskowy. Ku przestrodze - ogromny pomnik. I gdzie są największe pomniki na świecie?! W Sevastopolu trafiliśmy na pokaz sił marynarki wojennej. Atmosfera była wzniosła. Mieliśmy wrażenie, że czas  zatrzymał się tu dawno temu. W tym mieście można się fantastycznie zgubić.

Na czarnomorskich plażach odpoczywa mnóstwo turystów z kajów Europy Środkowo-Wschodniej. Woda ma kolor błekitno - zielony. Mało w niej życia. Raz po raz towarzyszyły nam delfiny. Jednak w nadmorskich knajpach dobrej ryby nie uraczysz. Dlatego poznawaliśmy tradycyjne lokalne potrawy: rumuńską mamałygę czy ukraińskie gołąbki.

Po kilkunastu godzinach żeglugi rzuciliśmy kotwicę i "kto pierwszy"  na brzegu! tam czekała na nas przygraniczna straż. Zaczęło się...przygoda z ukraińską biurokracją. A miało być tak pięknie...! W nieprzyjemnych okolicznościach dowiedzieliśmy się, że brakuje nam w dokumentach stempla z poprzedniego portu. Trzeba wracać. To nie żart. Braliśmy udział  w jakimś szalonym, bezsensownym wyścigu, zaliczając bazy i zdobywając "pieczątki". Ukraińska administracja potrafi wyprowadzić z równowagi. Ale my po dwóch tygodniach bujania się na morzu mieliśmy spokój. Zwiększyliśmy tempo.

Spieszyliśmy do Odessy. Do Odessy trzeba wrócić.
Na najlepsze Cappucino na świecie.
Paulina Puacz



Odwiedzone porty:
Nassebur, Byala, Varna, Zlati Pjesci, Balchik, Mangalia, Constantsa, Jałta, Sewastopol, Czernomorsk

221h/571Mm



Etap Data wypłynięcia Data przypłynięcia Dni Port wypłynięcia Port docelowy Prowadzący
I 30.06.2007 14.07.2007 14 Ateny Burgas Piotr Kanclerz
II 14.07.2007 28.07.2007 14 Burgas Odessa Adam Sulewski
III 28.07.2007 11.08.2007 14 Odessa Odessa Krzysztof Bienkowski
IV 11.08.2007 25.08.2007 14 Odessa Istambul Marek Popiel
V 25.08.2007 08.09.2007 14 Istambul Ateny Wojciech Tomczak


W rejsie udział wzięli:

  • Adam Sulewski - Kapitan
  • Piotr Łupiński
  • Zuzanna Kałużna
  • Barosz Milewski
  • Wojciech Ślusarczyk
  • Natalia Jachimczyk
  • Wojciech Sulewski
  • Paweł Stępniak
  • Izabela Lachowicz
  • Paulina Puacz
  • Małgorzata Łabuś
Wszystkie zdjęcia:





rejs nic
powrót na stronę główną