 |
|
 |
.gif) |
Morze Czarne tego lata było spokojne. Powietrze upalne. Wiatr leniwy.
Przyjemnie. Przygodę z jachtem "Astarti" rozpoczęliśmy w Burgas, w Bułgarii. W stalowym, betonowym porcie. Degustując bułgarskie wino ruszyliśmy na północ.
Pierwszy przystanek - Varna, wielki kurort. Obowiązkowo zatrzymaliśmy się też w Złotych Piaskach. Wzdłuż plaży promenady, nocne kluby i ogromne hotele - te z lat 70tych oraz nowe wypełnione turystami jeszcze przed uzyskaniem pozwolenia na budowę. Gorący sezon. Bułgaria ponownie staje się popularnym celem urlopowiczów z Europy Środkowo-Wschodniej.
Po kilku dniach spokojnej żeglugi wpłynęliśmy na wody terytorialne Rumuni. Konstancja powitałą nas o zachodzie słońca. Piękna miasto. Zniszczone, zmęczone latem, zakurzone, odradzające sie w kiczowatym stylu. Mistyczne o zmroku. Po uzupełnieniu zapasów w lokalnych sklepach, ruszyliśmy na otwarte morze. Kierunek: Krym.
Po dwóch dobach żeglugi widać ląd. Do Jałty dopłyneliśmy między nocą a dniem: ostatnie rytmy nocnych klubów w porcie i pierwsi mieszkańcy na porannej morskiej kąpieli. Jednak, zanim otrzymaliśmy pozwolenie zejścia na ląd, czekaliśmy kilka godzin. Żar lał się z nieba, choć to dopiero początek dnia. Na pokładzie brakowało wody. Ukraina nie witała nas łaskawie. Na "dzień dobry" musieliśmy wypełnić mnóstwo deklaracji i zapłacić. Dolary to język uniwersalny, powszechny na Ukrainie. Na śniadanie zimne piwo.
Kolejne wielkie miasto to Sevastopol, port wojskowy. Ku przestrodze - ogromny pomnik. I gdzie są największe pomniki na świecie?! W Sevastopolu trafiliśmy na pokaz sił marynarki wojennej. Atmosfera była wzniosła. Mieliśmy wrażenie, że czas zatrzymał się tu dawno temu. W tym mieście można się fantastycznie zgubić.
Na czarnomorskich plażach odpoczywa mnóstwo turystów z kajów Europy Środkowo-Wschodniej. Woda ma kolor błekitno - zielony. Mało w niej życia. Raz po raz towarzyszyły nam delfiny. Jednak w nadmorskich knajpach dobrej ryby nie uraczysz. Dlatego poznawaliśmy tradycyjne lokalne potrawy: rumuńską mamałygę czy ukraińskie gołąbki.
Po kilkunastu godzinach żeglugi rzuciliśmy kotwicę i "kto pierwszy" na brzegu! tam czekała na nas przygraniczna straż. Zaczęło się...przygoda z ukraińską biurokracją. A miało być tak pięknie...! W nieprzyjemnych okolicznościach dowiedzieliśmy się, że brakuje nam w dokumentach stempla z poprzedniego portu. Trzeba wracać. To nie żart. Braliśmy udział w jakimś szalonym, bezsensownym wyścigu, zaliczając bazy i zdobywając "pieczątki". Ukraińska administracja potrafi wyprowadzić z równowagi. Ale my po dwóch tygodniach bujania się na morzu mieliśmy spokój. Zwiększyliśmy tempo.
Spieszyliśmy do Odessy. Do Odessy trzeba wrócić.
Na najlepsze Cappucino na świecie.
Paulina Puacz
Odwiedzone porty:
Nassebur, Byala, Varna, Zlati Pjesci, Balchik, Mangalia, Constantsa, Jałta, Sewastopol, Czernomorsk
221h/571Mm
Etap |
Data wypłynięcia |
Data przypłynięcia |
Dni |
Port wypłynięcia |
Port docelowy |
Prowadzący |
I |
30.06.2007 |
14.07.2007 |
14 |
Ateny |
Burgas |
Piotr Kanclerz |
II |
14.07.2007 |
28.07.2007 |
14 |
Burgas |
Odessa |
Adam Sulewski |
III |
28.07.2007 |
11.08.2007 |
14 |
Odessa |
Odessa |
Krzysztof Bienkowski |
IV |
11.08.2007 |
25.08.2007 |
14 |
Odessa |
Istambul |
Marek Popiel |
V |
25.08.2007 |
08.09.2007 |
14 |
Istambul |
Ateny |
Wojciech Tomczak |
W rejsie udział wzięli:
- Adam Sulewski - Kapitan
- Piotr Łupiński
- Zuzanna Kałużna
- Barosz Milewski
- Wojciech Ślusarczyk
- Natalia Jachimczyk
- Wojciech Sulewski
- Paweł Stępniak
- Izabela Lachowicz
- Paulina Puacz
- Małgorzata Łabuś
|
Wszystkie zdjęcia:
|
.gif) |
|